Jeszcze zaczekaj.
Wcale ci się nie spieszy, po prostu liczysz czas
Jakby był obliczalny.
Ziarnko do ziarnka, źdźbło do źdźbła.
Na żniwa - nie ta pora
Jeszcze słońce dobrze nie wzeszło,
Chodzisz jak zaćmiona.
Łamie mnie w krzyżu, bolą mnie kości
Od wyginania się ze śmiechu i patrzenia ci w oczy.
Nigdy mi się to nie znudzi!
Plony podlewasz słoną wodą,
Jakby miały wzejść prędzej,
Sztylety składasz na bok,
Żeby zjadła je rdza.
Ciebie pożarła już dawno,
Takich rzucamy w pola
(gdzie bliżej).
Niech kołyszą się na wietrze.
W końcu złapię je po drodze,
Idąc ścieżką uściełaną kwiatami-
Prosto do twojego truchła.