niedziela, 16 kwietnia 2017

*2*


Beznamiętnie mnie przywarto
Do mokrej boazerii głuchego spektaklu.
Bez odzewu mnie pozostawiono 
Na pastwę ślepych robaków.

Powietrze pachnie deszczem, 
Chmury schodzą na ziemię.
Już tylko popiół za wiatrem goni
W wyścigu o sympatię ciepłej gleby.

Całuję spróchniałe drewno w geście poddania.
Tak długo Cię szukałam,
A pozostały mi głuche podszepty 
Rodzące ciszę po burzy.

Spójrz na motyla,
Mówią mi złowrogie drzewa.
A mi smutno i głupio mi,
Że nie jestem jak on,

Chociaż miałam być nim.
Ramię w ramię ulatywałam ponad konary
I śpiewałam właśnie z nim,
Aby spaść na skrzydła, przełamać się wpół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz