Jak w zimnych ścianach psychiatryka
Krzyk wydaje się szeptem
Czy jedno z drugiego wynika
Nie wiem nie jestem pewien
Samo gardło już zdarte
Pęknięte mury zdartych tapet
Zdartych sumień i tego
Co od dawna znam na pamięć
Niech mnie na czas zastanie
Walka o boskie skaranie
W której samemu sobie
Popełnię ranę na ranie
Wiruję w kole co się zamyka
Za krawędź nadal nie wybiegłem
Jak w zimnych ścianach psychiatryka
Stykam się z niemym niebem
Wiersz pochodzi ze zbioru: "Ciemna strona bieli"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz